niedziela, 28 maja 2017

02

02
                W końcu zauważyliśmy rysy naszej siedziby na horyzoncie. Byliśmy mimo wszystko cholernie wykończeni. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się piąta wieczorem a aż do ciszy nocnej mieliśmy napięty rozkład dnia więc nie było mowy o żadnym odpoczynku. Wprawdzie Viktor lekko przysypiał na przednim siedzeniu jednak ja wolałam zachować czujność kiedy jestem poza bazą.
                Podjechaliśmy pod pierwsze ogrodzenie pokazaliśmy nasze odznaki i wpuścili nas dalej. Wjazd do bazy to niekończące się testy: skan linii papilarnych, skan rogówki oka czy skan DNA. Ten ostatni używany jest głównie przy wejściach do pomieszczeń do których nie mają wstępu rekruci jak na przykład laboratorium.
                  Po testach wjechaliśmy do wielkiego hangaru. Tajemnicą bazy jest to ze na powierzchni znajduje się tylko wielki garaż z samochodami które służą do przewozu. Reszta znajduje się pod ziemią. Więc gdyby ktoś próbował nas zaatakować z góry to wysadziłby kilka BMW. Byłabym mu nawet wdzięczna bo nigdy nie lubiłam jeździć tą marka.
                 Zaparkowaliśmy nas samochód. Paru strażników wpatrywało się w nas bardzo otwarcie a reszta robiła to dyskretnie. Warty często się tu zmieniają, nikt nie jest na stałe dlatego dla nich możliwość zobaczenia Mistrza i Zaawansowanych wracających z misji to było naprawdę cos. Wielu Zaawansowanych o niższym numerze nigdy nie dostało możliwości wykazania się a mało kto lubi siedzieć bezczynnie.
                  Nikt do końca nie wie jak zostaliśmy „stworzeni” . Pamiętamy tylko ze w wieku 12 lat  zostajemy zapisani do szkoły gdzie uczymy się oprócz tego jak zabijać także wielu innych rzeczy takich jak dobrać odpowiedni kamuflaż, jak manipulować ludźmi oraz różne militarne taktyki jak i również trochę matematyki fizyki i chemii. Nigdy nie wiadomo coś sie przyda. Szkolenie trwa parę lat głównie kończy się w wieku 18 lat kiedy zostajesz Nowicjuszem i masz już swoje małe zadania. Nie jest to jakaś ważna pozycja, dostajesz ja automatycznie i nie za bardzo musisz się o nia starać. Nowicjusze są armią, myślę że „żywe mięso’ będzie idealnym określeniem. Chociaż wykonują warty w pomieszczenach czasami nas eskortują. Idą na pierwszy front podczas walk w terenie. Jeśli zasłużysz i ciężko na to zapracujesz zostajesz Zaawansowanym i tu już budzisz większy respekt. Wiesz ze jesteś dobry. Dostajesz pierwsze misje i zadania w terenie, po prostu jesteś dobra i zarząd cię ceni. Sebastian i Viktor należą do nich. Mimo że wszyscy Zawansowani maja taka sama rangę to można rozpoznać lepszych i gorszych. Im masz mniej cyfr w numerze odznaki tym jesteś lepszy. Sebastian i Viktor sa naprawdę dobrzy jeśli nienajlepsi w Zaawansowanych. Jest jeszcze jeden poziom i jest nim Mistrz.  Musisz być cholernie dobrym zaawansowanym, nie przegrać nigdy żadnej walki, być sprytnym, inteligentnym i co najważniejsze zabójczo skutecznym. Misje w których bieże udział najczęściej sa niewykonalne ale masz je wykonać i ma ci się powieść. Jeśli chodzi o hierarchię to jesteś jak bóg. Nawet zarząd nie wybudza w ludziach takiego szacunku. Zasada jest jedna: wkurzysz mistrza i już nie zżyjesz. Wiem o istnieniu tylko 4 Mistrzów. Mój nauczyciel R. 2 innych gości w innych bazach no i jestem ja. Nie chwaląc sie… jestem najlepsza. Musiałam ciężko pracować być tym kim jestem. Wielu facetów widząc mnie widzi kobietę więc ja paroma krótkimi ciosami przypominam im ze mogą być bezpłodni. Żeby zostać Mistrzem musisz jednak zrobić jedną rzecz… musisz pokonać innego mistrza. To jak w zawodach. R. nikt nie chce wyzywać na pojedynek bo wygląda jak wielka łysa góra mięsa. Większość wybiera na cel mnie bo jestem kobietom więc co może być trudnego w pokonaniu kobiety? Każdy z tych odważnych osiłków szybko się dowiaduje czemu jestem tak zabójczo seksowna. Na swoją obronę musze ze żadnemu jeszcze serca nie złamałam… a nos lub ręka to zupełnie inna historia.. Oprócz tego ze byłam mistrzem ludzie szanowali mnie za to ze ani razu nie zawiodłam ani nie spudłowałam. Innym się zdarzało ale mi nie. To jest wojna a obu strona zależy na wygranej. Trzeba być bezwzględnym. Dlatego właśnie tylu ludzi gapiło się na nas w tym hangarze. Patrzyli na mnie na legendę.
              Miałam już dość tego wiec  jak tylko wysiadłam z samochodu zignorowałam wszystkich i udałam się w stronę windy. Chłopaki zostali by pogadać ze swoimi znajomymi o szczegółach z misji. Wiedziałam że czeka mnie jeszcze zdanie raportu więc zostawiłam ich tam. Wcisnęłam guzik w indzie a ona z pędem ruszyła na dół. W kabinach podczas jazdy rozpylany jest płyn antybakteryjny który niweluje możliwość zarażenia całego batalionu jakaś śmiertelną chorobą. Minusem płynu było to ze śmierdzi i jest śię po nim całym klejącym.
                Zatrzymałam się najpierw na piętrze gdzie są głównie sale lekcyjne i gabinety. Stanęłam przed wielkimi mosiężnymi drzwiami w końcu korytarza po lewej stronie. Zadzwoniłam w dzwonek obok. Odczekałam aż w panelu pokaże się komunikat, zeskanowałam dłoń i drzwi otwarły się. Za nimi za biurkiem w stercie jakiś dokumentów siedział mój przełożony. Nie był on raczej żołnierzem inaczej byłoby to po nim widać on raczej był typem mózgowca. Był prawie łysy miał tak rzadkie krótkie włosy okrągłą twarz i okulary.  Dostawałam od niego zadania i składałam przed nim raporty. Stanęłam teraz przed nim i czekałam az odezwie się pierwszy
- Napisałaś już raport? – zapytał nie patrząc na mnie mimo to żuciąłm mu teczkę na biurko i zaczęłam mówić
- Naszą misję uważam za wykonaną. Obiekt wjechał w umówionym celu ….- zaczęłam mówić jak zwykle jednak on przerwał mi ręką. Zamilkłam
- Dzisiaj będziesz składać raport przed komisją. Przyślą kogoś po ciebie więc nie oddalaj się za bardzo. To wszystko
Mimo ze dał mi jasno znac ze już mnie nie potrzebuje ja wciąż stałam w miejscu. To nie było normalne. Zawsze składałam raport przed nim. Rada była zbiorem najważniejszych ludzi na czele z naszym Przywódcą. Po co mu jest potrzebny mój osobisty raport?
- Co tu jeszcze stoisz- odburkną na mnie szef. Posłałam mu wiec jedno z moich zabójczych spojrzeń widziałam że mimo ze nie zrobię mu krzywdy to się zlękną. Obróciłam się na piecie i wyszłam.

Po tej rozmowie udałam się w końcu na niższe piętra do pokoi mieszkalnych. Pokoje zajmowały kilka pięter. Na najniższym znajdował się mój i kilku zaawansowanych.  Im bliżej powierzchni tym mniej ważniejsza ranga. Nowicjusze i zaawansowani mieszkają po parę osób w pokojach. Ich pomieszczenia wyglądają tak samo białe ściany, piętowe łózka stół na środku, kilka krzeseł i szafa. Każdy dostaje komplet ubrań i bielizny do spania, ćwiczeń, mundur do zadań i strój codzienny. Nikt nie miał takiego luksusu żeby posiadać jakieś rzeczy prywatne. Słyszałam że niektórzy mają jakieś pamiątki zdjęcia czy łańcuszki z „poprzedniego życia”. Lecz jeśli to prawda to z pewnością są one w lepszym miejscu niż pokój. Łazienka znajdowała się pomiędzy wszystkimi piętrami. Jedno piętro łazienkowe dla wszystkich. Oczywiście ja ze swoją rangą miałam przywileje. Tyczyły się one też pokoju. Mój znajdował się na końcu korytarza na najniższym piętrze pięter sypialnianych. Był bardzo luksusowy w porównaniu do innych. Był utrzymany w różnych odcieniach szarości od ścian po dywany i pościel. Na środku miałam pojedyncze łózko z szafką nocną i lampką na środku pokoju kiedyś miałam stół ale nie był mi potrzebny wiec go oddałam. W rogu stoi duża szafa a obok niej wygodny fotel. Największym luksusem jest posiadanie własnej łazienki. O ta drobną rzecz mogę zabijać do woli. Jak tylko weszłam położyłam się na łóżku patrząc się na sufit. Spędziłam tak kilka minut lecz w końcu głośniejsze stukanie butów za drzwiami rozbudziło mnie i wzięłam się o działania. Za parę godzin mam się spotkać z radą. Wolałam zbytnio o tym nie myśleć jednak było to niepokojące. Czyżbym zrobiła coś źle i chą mi odebrać stopień?  Jest to możliwe w niektórych przypadkach. Słyszałam kiedyś o Mistrzu który został zamordowany. Wzięłam szybko prysznic. Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wpatrywałam się w swoje duże jasno brązowe oczy. Lubiłam ich kolor. Dużo osób mówiło mi ze czasami jak się wykurzę to ciemnieją przez co wyglądam na bardziej wkurzoną. Moje usta miały wiecznie rozgniewany wyraz a na moim nosie dostrzegłam kilka delikatnych piegów mimo tego ze na słonce wychodziłam dość rzadko. Niestety jak ma się taką jasna karnację jak moja to nie ma się czemu dziwić. Przeczesałam jeszcze tylko moje kręcone włosy które obcięłam bardzo krótko mimo to nadal się kręcą dzięki czemu nie wyglądam jak mały chłopiec. Moje kształty jednak o tym nie s świadczą. Ekstremalne ćwiczenia nie zamieniły mnie w kwadratową umięśnioną bakę. Miałam krągłości tam gdzie potrzeba. Wiedziałam ze jest to drugi z powodów dla których faceci się na mnie oglądają. Przestalam się przyglądać sobie. Ubrałam się w jakieś czarne legginsy i podkoszulek. Wyglądałam profesjonalnie i nie musiałam się drugi raz przebierać na trening.
Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam kopertę na moim łóżku. Wzięłam ja do ręki i otworzyłam.
Winda głównego gmachu. 18.30.
Była zapisana na maszynie, papier był grubszy typowy dla eleganckich zaproszeń na bale czy śluby a nie zdanie relacji z zabicia człowieka. Może rada bardzo profesjonalnie podchodzi do tej sprawy albo lubią popisywać się elegancją. W każdym razie do 18.30 miałam jeszcze pół godziny. Z zasady nie lubiłam marnować czasu wiec poszłam spotkać się z Viktorem.
Zaawansowani mieli czas wolny przed kolacja i treningami wiec wiedziałam zę spotkam go w pokoju rozrywki. Tak. Mieliśmy przerwy i czas „na zabawę” większość osób spędzała go w pokoju gdzie mogli pograć w pin-ponga bilard czy po prostu posiedzieć i pogadać. Było to tez miejsce w którym mogłeś spotkać Handlarzy. Byli to ludzie z zewnątrz którzy sprzedawali chłopcom tytoń, różnego rodzaju trunki czy cokolwiek innego co sobie zapragniesz. Jedynej rzeczy jakiej na nie mogli sprzedać to były informacje. Wielu żołnierzy polowało tego o czym rozmawiają z nami handlarze. Na zewnątrz trwała wojna w której braliśmy udział. Wiedzieliśmy tylko tyle że ktoś zły nas atakuje i my musimy bronić ludzi. Było to ciężkie zadanie jednak myśl że jestem w stanie uratować ludzi i w jakimś stopniu zaprzestać tej waliki sprawiała ze byłam w stanie robić to co robię.
                Znalazłam Viktora dokładnie w tym samym miejscu co spodziewałam się go zastać. Kupował jakieś fajki od jakiegoś zaprzyjaźnionego handlarza jeszcze mnie nie zauważył. Kiedy tylko weszłam do pomieszczenia kilka par oczu zwróciło się na mnie a rozmowy z bardzo wesołych i głośnych przeszły w cięższe i ciekawske. Nie należałam to zbyt towarzyskich osób. Rozmawiałam tylko z ludźmi z którymi musze, no i jest Viktor. Ten chyba zauważył ze atmosfera coś się zniszczyła i złapaliśmy kontakt wzrokowy kiwnęłam na niego głową żeby za mną poszedł i wyszłam z powrotem na korytarz. Kiedy tylko to się stało rozmowy od razu rozbrzmiały na nowo. Chwile czekałam ale chłopak w końcu pojawił się w drzwiach. Spojrzałam na biało –czerwone pudełko które trzyma w dłoni.
- Od tego możesz kiedyś zginąć -zaczęłam
- Serio?- zaśmiał się- Wiesz jak to dobrze mieć jakaś odmianę w końcu w naszej pracy nie ma ryzyka śmierci. Chce sprawdzić co szybciej mnie wykończy- wziął jednego i zapalił
- Dobra panie Jestem Śmieszny i Sarkastyczny. Jak zginiesz to zapalę za twoja cześć a teraz sluchaj… Zauważyłeś cos dziwnego podczas naszej misji?
Viktor zmarszczył czoła i się zastanowił.
- Co masz na myśli?- zmarszczył czoło i pociągną mocniej z papierosa- Ja nic nie zauważyłem a ty? – był lekko zdenerwowany jednak zdenerwował się jeszcze bardziej jak powiedziałam mu o tej sprawie z radą.
- Spokojnie Em. Może to nic takiego? Może chcą zobaczyć jak wygląda ich najlepsza broń- po czym posłał do mnie jeden z tych krzywych uśmiechów. Spojrzał na zegarek- ty musisz już iść a ja musze jeszcze cos zamówić na następny raz.- szedł już w stronę drzwi- Jak cos to będę za ciebie walczył Em.

Po czym znikną za drzwiami.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz