niedziela, 28 maja 2017

02

02
                W końcu zauważyliśmy rysy naszej siedziby na horyzoncie. Byliśmy mimo wszystko cholernie wykończeni. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się piąta wieczorem a aż do ciszy nocnej mieliśmy napięty rozkład dnia więc nie było mowy o żadnym odpoczynku. Wprawdzie Viktor lekko przysypiał na przednim siedzeniu jednak ja wolałam zachować czujność kiedy jestem poza bazą.
                Podjechaliśmy pod pierwsze ogrodzenie pokazaliśmy nasze odznaki i wpuścili nas dalej. Wjazd do bazy to niekończące się testy: skan linii papilarnych, skan rogówki oka czy skan DNA. Ten ostatni używany jest głównie przy wejściach do pomieszczeń do których nie mają wstępu rekruci jak na przykład laboratorium.
                  Po testach wjechaliśmy do wielkiego hangaru. Tajemnicą bazy jest to ze na powierzchni znajduje się tylko wielki garaż z samochodami które służą do przewozu. Reszta znajduje się pod ziemią. Więc gdyby ktoś próbował nas zaatakować z góry to wysadziłby kilka BMW. Byłabym mu nawet wdzięczna bo nigdy nie lubiłam jeździć tą marka.
                 Zaparkowaliśmy nas samochód. Paru strażników wpatrywało się w nas bardzo otwarcie a reszta robiła to dyskretnie. Warty często się tu zmieniają, nikt nie jest na stałe dlatego dla nich możliwość zobaczenia Mistrza i Zaawansowanych wracających z misji to było naprawdę cos. Wielu Zaawansowanych o niższym numerze nigdy nie dostało możliwości wykazania się a mało kto lubi siedzieć bezczynnie.
                  Nikt do końca nie wie jak zostaliśmy „stworzeni” . Pamiętamy tylko ze w wieku 12 lat  zostajemy zapisani do szkoły gdzie uczymy się oprócz tego jak zabijać także wielu innych rzeczy takich jak dobrać odpowiedni kamuflaż, jak manipulować ludźmi oraz różne militarne taktyki jak i również trochę matematyki fizyki i chemii. Nigdy nie wiadomo coś sie przyda. Szkolenie trwa parę lat głównie kończy się w wieku 18 lat kiedy zostajesz Nowicjuszem i masz już swoje małe zadania. Nie jest to jakaś ważna pozycja, dostajesz ja automatycznie i nie za bardzo musisz się o nia starać. Nowicjusze są armią, myślę że „żywe mięso’ będzie idealnym określeniem. Chociaż wykonują warty w pomieszczenach czasami nas eskortują. Idą na pierwszy front podczas walk w terenie. Jeśli zasłużysz i ciężko na to zapracujesz zostajesz Zaawansowanym i tu już budzisz większy respekt. Wiesz ze jesteś dobry. Dostajesz pierwsze misje i zadania w terenie, po prostu jesteś dobra i zarząd cię ceni. Sebastian i Viktor należą do nich. Mimo że wszyscy Zawansowani maja taka sama rangę to można rozpoznać lepszych i gorszych. Im masz mniej cyfr w numerze odznaki tym jesteś lepszy. Sebastian i Viktor sa naprawdę dobrzy jeśli nienajlepsi w Zaawansowanych. Jest jeszcze jeden poziom i jest nim Mistrz.  Musisz być cholernie dobrym zaawansowanym, nie przegrać nigdy żadnej walki, być sprytnym, inteligentnym i co najważniejsze zabójczo skutecznym. Misje w których bieże udział najczęściej sa niewykonalne ale masz je wykonać i ma ci się powieść. Jeśli chodzi o hierarchię to jesteś jak bóg. Nawet zarząd nie wybudza w ludziach takiego szacunku. Zasada jest jedna: wkurzysz mistrza i już nie zżyjesz. Wiem o istnieniu tylko 4 Mistrzów. Mój nauczyciel R. 2 innych gości w innych bazach no i jestem ja. Nie chwaląc sie… jestem najlepsza. Musiałam ciężko pracować być tym kim jestem. Wielu facetów widząc mnie widzi kobietę więc ja paroma krótkimi ciosami przypominam im ze mogą być bezpłodni. Żeby zostać Mistrzem musisz jednak zrobić jedną rzecz… musisz pokonać innego mistrza. To jak w zawodach. R. nikt nie chce wyzywać na pojedynek bo wygląda jak wielka łysa góra mięsa. Większość wybiera na cel mnie bo jestem kobietom więc co może być trudnego w pokonaniu kobiety? Każdy z tych odważnych osiłków szybko się dowiaduje czemu jestem tak zabójczo seksowna. Na swoją obronę musze ze żadnemu jeszcze serca nie złamałam… a nos lub ręka to zupełnie inna historia.. Oprócz tego ze byłam mistrzem ludzie szanowali mnie za to ze ani razu nie zawiodłam ani nie spudłowałam. Innym się zdarzało ale mi nie. To jest wojna a obu strona zależy na wygranej. Trzeba być bezwzględnym. Dlatego właśnie tylu ludzi gapiło się na nas w tym hangarze. Patrzyli na mnie na legendę.
              Miałam już dość tego wiec  jak tylko wysiadłam z samochodu zignorowałam wszystkich i udałam się w stronę windy. Chłopaki zostali by pogadać ze swoimi znajomymi o szczegółach z misji. Wiedziałam że czeka mnie jeszcze zdanie raportu więc zostawiłam ich tam. Wcisnęłam guzik w indzie a ona z pędem ruszyła na dół. W kabinach podczas jazdy rozpylany jest płyn antybakteryjny który niweluje możliwość zarażenia całego batalionu jakaś śmiertelną chorobą. Minusem płynu było to ze śmierdzi i jest śię po nim całym klejącym.
                Zatrzymałam się najpierw na piętrze gdzie są głównie sale lekcyjne i gabinety. Stanęłam przed wielkimi mosiężnymi drzwiami w końcu korytarza po lewej stronie. Zadzwoniłam w dzwonek obok. Odczekałam aż w panelu pokaże się komunikat, zeskanowałam dłoń i drzwi otwarły się. Za nimi za biurkiem w stercie jakiś dokumentów siedział mój przełożony. Nie był on raczej żołnierzem inaczej byłoby to po nim widać on raczej był typem mózgowca. Był prawie łysy miał tak rzadkie krótkie włosy okrągłą twarz i okulary.  Dostawałam od niego zadania i składałam przed nim raporty. Stanęłam teraz przed nim i czekałam az odezwie się pierwszy
- Napisałaś już raport? – zapytał nie patrząc na mnie mimo to żuciąłm mu teczkę na biurko i zaczęłam mówić
- Naszą misję uważam za wykonaną. Obiekt wjechał w umówionym celu ….- zaczęłam mówić jak zwykle jednak on przerwał mi ręką. Zamilkłam
- Dzisiaj będziesz składać raport przed komisją. Przyślą kogoś po ciebie więc nie oddalaj się za bardzo. To wszystko
Mimo ze dał mi jasno znac ze już mnie nie potrzebuje ja wciąż stałam w miejscu. To nie było normalne. Zawsze składałam raport przed nim. Rada była zbiorem najważniejszych ludzi na czele z naszym Przywódcą. Po co mu jest potrzebny mój osobisty raport?
- Co tu jeszcze stoisz- odburkną na mnie szef. Posłałam mu wiec jedno z moich zabójczych spojrzeń widziałam że mimo ze nie zrobię mu krzywdy to się zlękną. Obróciłam się na piecie i wyszłam.

Po tej rozmowie udałam się w końcu na niższe piętra do pokoi mieszkalnych. Pokoje zajmowały kilka pięter. Na najniższym znajdował się mój i kilku zaawansowanych.  Im bliżej powierzchni tym mniej ważniejsza ranga. Nowicjusze i zaawansowani mieszkają po parę osób w pokojach. Ich pomieszczenia wyglądają tak samo białe ściany, piętowe łózka stół na środku, kilka krzeseł i szafa. Każdy dostaje komplet ubrań i bielizny do spania, ćwiczeń, mundur do zadań i strój codzienny. Nikt nie miał takiego luksusu żeby posiadać jakieś rzeczy prywatne. Słyszałam że niektórzy mają jakieś pamiątki zdjęcia czy łańcuszki z „poprzedniego życia”. Lecz jeśli to prawda to z pewnością są one w lepszym miejscu niż pokój. Łazienka znajdowała się pomiędzy wszystkimi piętrami. Jedno piętro łazienkowe dla wszystkich. Oczywiście ja ze swoją rangą miałam przywileje. Tyczyły się one też pokoju. Mój znajdował się na końcu korytarza na najniższym piętrze pięter sypialnianych. Był bardzo luksusowy w porównaniu do innych. Był utrzymany w różnych odcieniach szarości od ścian po dywany i pościel. Na środku miałam pojedyncze łózko z szafką nocną i lampką na środku pokoju kiedyś miałam stół ale nie był mi potrzebny wiec go oddałam. W rogu stoi duża szafa a obok niej wygodny fotel. Największym luksusem jest posiadanie własnej łazienki. O ta drobną rzecz mogę zabijać do woli. Jak tylko weszłam położyłam się na łóżku patrząc się na sufit. Spędziłam tak kilka minut lecz w końcu głośniejsze stukanie butów za drzwiami rozbudziło mnie i wzięłam się o działania. Za parę godzin mam się spotkać z radą. Wolałam zbytnio o tym nie myśleć jednak było to niepokojące. Czyżbym zrobiła coś źle i chą mi odebrać stopień?  Jest to możliwe w niektórych przypadkach. Słyszałam kiedyś o Mistrzu który został zamordowany. Wzięłam szybko prysznic. Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wpatrywałam się w swoje duże jasno brązowe oczy. Lubiłam ich kolor. Dużo osób mówiło mi ze czasami jak się wykurzę to ciemnieją przez co wyglądam na bardziej wkurzoną. Moje usta miały wiecznie rozgniewany wyraz a na moim nosie dostrzegłam kilka delikatnych piegów mimo tego ze na słonce wychodziłam dość rzadko. Niestety jak ma się taką jasna karnację jak moja to nie ma się czemu dziwić. Przeczesałam jeszcze tylko moje kręcone włosy które obcięłam bardzo krótko mimo to nadal się kręcą dzięki czemu nie wyglądam jak mały chłopiec. Moje kształty jednak o tym nie s świadczą. Ekstremalne ćwiczenia nie zamieniły mnie w kwadratową umięśnioną bakę. Miałam krągłości tam gdzie potrzeba. Wiedziałam ze jest to drugi z powodów dla których faceci się na mnie oglądają. Przestalam się przyglądać sobie. Ubrałam się w jakieś czarne legginsy i podkoszulek. Wyglądałam profesjonalnie i nie musiałam się drugi raz przebierać na trening.
Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam kopertę na moim łóżku. Wzięłam ja do ręki i otworzyłam.
Winda głównego gmachu. 18.30.
Była zapisana na maszynie, papier był grubszy typowy dla eleganckich zaproszeń na bale czy śluby a nie zdanie relacji z zabicia człowieka. Może rada bardzo profesjonalnie podchodzi do tej sprawy albo lubią popisywać się elegancją. W każdym razie do 18.30 miałam jeszcze pół godziny. Z zasady nie lubiłam marnować czasu wiec poszłam spotkać się z Viktorem.
Zaawansowani mieli czas wolny przed kolacja i treningami wiec wiedziałam zę spotkam go w pokoju rozrywki. Tak. Mieliśmy przerwy i czas „na zabawę” większość osób spędzała go w pokoju gdzie mogli pograć w pin-ponga bilard czy po prostu posiedzieć i pogadać. Było to tez miejsce w którym mogłeś spotkać Handlarzy. Byli to ludzie z zewnątrz którzy sprzedawali chłopcom tytoń, różnego rodzaju trunki czy cokolwiek innego co sobie zapragniesz. Jedynej rzeczy jakiej na nie mogli sprzedać to były informacje. Wielu żołnierzy polowało tego o czym rozmawiają z nami handlarze. Na zewnątrz trwała wojna w której braliśmy udział. Wiedzieliśmy tylko tyle że ktoś zły nas atakuje i my musimy bronić ludzi. Było to ciężkie zadanie jednak myśl że jestem w stanie uratować ludzi i w jakimś stopniu zaprzestać tej waliki sprawiała ze byłam w stanie robić to co robię.
                Znalazłam Viktora dokładnie w tym samym miejscu co spodziewałam się go zastać. Kupował jakieś fajki od jakiegoś zaprzyjaźnionego handlarza jeszcze mnie nie zauważył. Kiedy tylko weszłam do pomieszczenia kilka par oczu zwróciło się na mnie a rozmowy z bardzo wesołych i głośnych przeszły w cięższe i ciekawske. Nie należałam to zbyt towarzyskich osób. Rozmawiałam tylko z ludźmi z którymi musze, no i jest Viktor. Ten chyba zauważył ze atmosfera coś się zniszczyła i złapaliśmy kontakt wzrokowy kiwnęłam na niego głową żeby za mną poszedł i wyszłam z powrotem na korytarz. Kiedy tylko to się stało rozmowy od razu rozbrzmiały na nowo. Chwile czekałam ale chłopak w końcu pojawił się w drzwiach. Spojrzałam na biało –czerwone pudełko które trzyma w dłoni.
- Od tego możesz kiedyś zginąć -zaczęłam
- Serio?- zaśmiał się- Wiesz jak to dobrze mieć jakaś odmianę w końcu w naszej pracy nie ma ryzyka śmierci. Chce sprawdzić co szybciej mnie wykończy- wziął jednego i zapalił
- Dobra panie Jestem Śmieszny i Sarkastyczny. Jak zginiesz to zapalę za twoja cześć a teraz sluchaj… Zauważyłeś cos dziwnego podczas naszej misji?
Viktor zmarszczył czoła i się zastanowił.
- Co masz na myśli?- zmarszczył czoło i pociągną mocniej z papierosa- Ja nic nie zauważyłem a ty? – był lekko zdenerwowany jednak zdenerwował się jeszcze bardziej jak powiedziałam mu o tej sprawie z radą.
- Spokojnie Em. Może to nic takiego? Może chcą zobaczyć jak wygląda ich najlepsza broń- po czym posłał do mnie jeden z tych krzywych uśmiechów. Spojrzał na zegarek- ty musisz już iść a ja musze jeszcze cos zamówić na następny raz.- szedł już w stronę drzwi- Jak cos to będę za ciebie walczył Em.

Po czym znikną za drzwiami.  

poniedziałek, 8 maja 2017

01

01


    Zacznijmy od zabicia tego faceta. Do tej pory nie wiem czy ma to jakiś związek ze wszystkim co sie potem wydarzyło. Jednak mam wrażenie że właśnie tak było.

***

             Stoję przed potężnym biurowcem.  W Dokładnie ustalonym miejscu o dokładnie ustalonej porze. W końcu nie po to układałam plan i studiowałam mapy żeby wszystko schrzanić. Obserwuję otaczające mnie wysokie i śliniące budynki przez które czuje się w mieście jak w szklanej klatce. Nie ma ucieczki z tej szklanej krainy w koło tylko mieniące się od słońca ściany. Są one tak wysokie i jest ich tak wiele że ma się wrażenie i schylają się do nas z góry patrzą i krzyczą  na nas malutkie istotki nic nie warte na tym świecie. Wiec patrzę teraz sobie na tych malutkich ludzi; starszych i młodszych, mężczyzn i kobiety. Każdy z nich wchodzi do tych szklanych potworów pracuje w pracy której nienawidzi i niszczy wszystko to co  jest możliwe do zniszczenia. Oni ci wszyscy się dokądś spieszący, wszyscy z grobowymi minami i cieniami w koło oczu. Goniący za życiem które sprzedali. Obserwuję to wszystko i nie mogę się nadziwić nad tym ja te świat jest skonstruowany. Robisz cos czego nienawidzisz tylko po to by móc kupić sobie rzeczy które ci są niepotrzebne. Westchnęłam z rezygnacją. Życie to suka pomyślałam i wróciłam z powrotem do przerwanego zajęcia.
                Spojrzałam jeszcze raz na drzwi budynku. Stało w nich dwóch ochroniarzy. Typowi umięśnieni i łysi. Idealni w walce wręcz bądź strzelaniem do celu który się nie rusza jednak gdy przyjdzie co do czego okazuje się że postura ludzika michelin  wcale nie pomaga przy pościgu. Są po prostu cholernie wolni. Dla mnie nie ma problemu. Chociaż jakby sprała ich baba to może nawróciliby się czy coś.
                Nagle w słuchawce usłyszałam trzy piknięcia. Moje mięsnie się napięły, wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wyciszałam umysł koncentrują się na powoli rozpoczynającej się akcji. Dwa piknięcia. Ruszyłam się żwawym krokiem w stronę wejścia. Jedno piknięcie. Delikatnie odwróciłam głowę w stronę jezdni. Nagle przed budynek nadjechało, czarne eleganckie auto, jedno szybkie zerknięcie na tablice rejestracyjne i już wiedziałam ze to mój. Potwierdziło sie jak ze stron kierowcy wysiadł  Victor. Powoli podchodził by otworzyć drzwi pasażerowi. Nie patrzył na mnie a ja tez odwróciłam od niego wzrok.
               Chłopak otworzył drzwi i wysiadł z niego stary gruby facet. Twarz miał przyjazną  pełną zmarszczek a jego włosy oraz wąsy już dawno zdążyły zbieleć. Wyglądał niczym podciwy dziadek który ma na swojej farnie kacyki i kurki. Wziął z auta jeszcze swoją czarną skurzana teczkę i udał się w kierunku tego samego budynku do którego szłam ja.
                   Facet jak na swoje lata poruszał się całkiem sprawnie jednak nadal za wolno. Żeby być przed nim w odpowiedniej odległości musiałam  zwolnić. Spowolni to trochę zadanie ale nie za bardzo. W końcu weszłam przez obrotowe drzwi do środka, a parę sekund po mnie przeszedł przez nie mój cel.
                  Budynek w środku wyglądał tak jak sie mogłam spodziewać, pełen czystych powierzchni i luksusowych drogich dodatków. Nie miałam czasu ich podziwiać zresztą nie obchodziły mnie. Udałam się w stronę windy, nacisnęłam na guzik i czekałam. Wszystkie moje mięsnie napięły się gotowe do najszybszego i precyzyjnego ruchu. Mój umysł był skupiony na maksimum, obserwowałam każdy najmniejszy ruch w koło mnie i analizowałam każdą najmniejszą nawet najmniej istotna rzecz byle mi nie umknęło coś co mogłoby sprawić ze moją misje trafi szlag. Kiedy tak stałam i czekałam ktoś staną za mną. Uśmiechnęłam się pod nosem jednak obróciłam delikatnie głowę i spojrzałam w jego kierunku. Tak to był ten facet. Czekał ze mną na windę. Teraz tylko modliłam się w duchu by nikt inny nie wsiadł ze mną do tej windy.
         W końcu po krótkiej chwili oczekiwania usłyszeliśmy charakterystyczne pikniecie i drzwi przed nami rozsunęły się. W środku były lustra wiec odsunęłam się na bok udając że musze pilnie zadzwonić  i przepuściłam faceta pierwszego. On również był zajęty swoja komórką wiec nie zwrócił na mnie uwagi. Wsiadając zasłoniłam twarz. Przed wyruszeniem na misje zostałam poinformowana ze facet wie jak wyglądam. Większość osób mogłoby mnie rozpoznać mimo ze nie widziało nigdy mojej twarzy. Jestem tak dobra ze obrosłam już w legendę. Niejeden o mnie słyszał i niejeden się mię bał. Ci którzy mnie spotkali mogli by uznać nasze spotkanie za zabójcze gdyby tylko oczywiście mogli mówić.
          Facet nacisną przycisk na najwyższe piętro. Wcisnęłam dwa piętra niżej. Drzwi sie zatrzasnęły. Zostaliśmy sami.
W windzie było cicho mimo że grała w niej ta wykurzająca typowa dla takich miejsc jazzowa muzyka. Odliczałam powoli piętra. Byliśmy coraz bliżej. Wyciągałam po cichu broń schowana za moja marynarką. Spojrzałam na ilość pięter. Już czas.
Odwróciłam się i spojrzałam mężczyźnie w oczy. Gdy tylko on zrobił to samo automatycznie zbladł, jego źrenice skurczyły się w strachu odsuną się do tyłu. Jego usta zaczęły drgać jakby chciał mi cos powiedzieć. Nie pozwoliłam mu na to. Oddałam jeden strzał w jego głowie. W tym samym momencie drzwi za mna otworzyły się na moim piętrze. Odwróciłam się i popędziłam biegiem w stronę schodów przeciwpożarowych. Gdy już na nich byłam rzuciłam się pędem w dół przeskakując po paru schodkach na raz. Pięter było dużo ale jeśli chodzi o uciekanie to jest to umiejętność którą każdy powinien opanować do perfekcji. Kiedy byłam już przy samym dole w całym budynku rozbrzmiał alarm.
          Wyszłam ostrożnie na hol przez drzwi dla. Panowało tu lekkie zamieszanie ludzie bali się tego so się stało. Często w korporacjach dochodziło do ataków terrorystycznych więc nic dziwnego że ludzie panikowali obawiając się o swoje życie. Jedyny sposób by w takiej sytuacji zostać niezauważoną to samemu wyglądać na trochę spanikowana i skołowaną. Tak też właśnie zrobiłam. W jednej chwili podszedł do mnie ochroniarz chwycił mnie za ramie i delikatnie wyprowadził do wyjścia. Dałam mu się prowadzić aż pod sam samochód. Viktor otworzył mi drzwi z tyłu a sam usiadł za kierownicą. Kiedy wsiadałam czułam na sobie czyjś wzrok. Obejrzałam się w tamtą stronę. Parę metrów od nas stał mężczyzna i przyglądał się nam intensywnie. Przeszły mnie ciarki. Rozpoznał nas? Jednak zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopakom- odjechaliśmy.
                  Sekretem dobrego kamuflażu jest mieć dobrych ludzi w koło siebie. To morderstwo nigdy nie będzie rozwiązane. Zarząd biurowca nie będzie wiedział, personel też nie, nikt w tym budynku oraz poza nim nie będzie wiedzieć jednak każdy się będzie domyślać. Gdyby rozpoczęli śledztwo dużo osób straciłoby pracę a każdy zastanawiałby się jak to możliwe by człowiek Helheim pracował tam jako ochroniarz.

****

     Jechaliśmy tym samochodem już jakąś chwilę. Nie rozmawialiśmy. Każdy z  nas miał oczy szeroko otwarte by mieć pewność że nikt nas nie śledzi i możemy spokojnie pojechać do bazy. W końcu po godzinie porzuciliśmy ten samochód i przesiadaliśmy się do dużego wojskowego jeepa. Tym razem prowadził Sebastian a Viktor usiadł obok niego.
- Kurczę przez te misję coraz łatwiej jest mi się przyzwyczaić do tego ze mi usługujecie- odezwałam się i usiadłam z tyłu za Viktorem

- Jaśnie królewna chciałaby żebym był twoim szoferem za każdym razem?- obrócił siew moją stronę i uśmiechną się łobuzersko

- Wystarczy ze raz skopałabym ci porządnie dupe i biegłbyś żeby mi drzwi otworzyć

- Jeśli tak bardzo chcesz możemy to zrobić

-Mogę ci skopać dupe? To będzie dla mnie wielka przyjemność

- Hej gołąbeczki zanim skopiecie sobie dupy najpierw napiszcie raport okey?- Odezwał się Sebastian

- Okey. Wielka stopa ma racje. Napiszmy to teraz to w bazie będziemy mieć spokój. Viktor daj mi przekaźnik musze się skontaktować z centralą.

        Viktor podał mi wielkie metalowe pudełko z klawiatura i przymocowana słuchawka. Było to urządzenie do komunikacji. W miejsce naszej misji byliśmy dostarczani. Związywali nam oczy i jechaliśmy nie wiedząc gdzie jesteśmy. Jeśli misja się powidła dzwonimy do bazy zdajemy szybki raport określamy naszą sytuację a oni w zależności od położenia wpisują nam w GPS trasę z powrotem do bazy. Gdyby ktoś nas porwał i torturował zarząd jest pewny ze nikt nie zdradzi położenia bazy bo nikt tak na prawdę nie wie gdzie ona jest. Położyłam to obok siebie wpisałam specjalny kod i czekałam. Urządzenie zadzwoniło.

- Tu baza numer A 506 mówi Zaawansowany o numerze odznaki 456B67X. Odbiór

- Tu Mistrz. Odbiór- w słuchawce zaległa cisza wiedziałam wiec że rozmawiam z nowym zaawansowanym który jest w szoku z kim rozmawia

- Witaj Mistrzu…- jego głosy był niepewny i lekko się jąkał- czy możesz podać status swojej misji. Odbiór

- Misja miała kryptonim „Padre”  została zakończona sukcesem, jest ze mną Zaawansowany 65A i Zaawansowany 102A. Wszyscy są cali nikt nie jest ranny. Jesteśmy na otwartym terenie. Po dokładnych oględzinach doszliśmy do wniosku ze nikt nas nie śledzi. Nikt nas również nie zatrzymywał ani nie rozpoznał- mimo ze nie byłam pewna co do tego ostatniego głos mi się nie załamał.- Prosimy o dostęp do danych GPS. Odbiór  

- Dostęp zostaje wam udzielony. Bez odbioru

W tej właśnie chwili Urządzenie GPS zaświeciło się i wydało charakterystyczny dźwięk. Sebastian uśmiechną się. Odpalił samochód i ruszyliśmy.




środa, 15 lutego 2017

00

00

Iron Maiden- The Wicker Man



Zastawiam się czego ludzie pragną bardziej. Władzy czy pieniędzy?

Myślę ze jednak obie te rzeczy są ze sobą bardzo blisko powiązane. Bo czy istnieje władza bez pieniędzy?  A czy pieniądze nie dają władzy?

Ile ludzie są w stanie zrobić dla władzy? Porzucić rodziny, uciszyć sumienie oraz zrezygnować ze wszystkiego co w nich ludzkie… Kiedy już zrobisz wszystko co konieczne dla tego wszystkiego to kim wtedy jesteś ? Dalej człowiekiem czy już tylko maszyną?
Czego ludzie chcą kiedy osiągną ten etap kiedy wszystko w państwie czy na świecie jest pod twoim wpływem. Czują się jak Bóg?  Jak bóg w którego istnienie i tak nie wierzą…

Czy czują cokolwiek kiedy wydają rozkazy pozbycia się ludzi stojących im do celu? Zauważają ich w ogóle? Czy zdają sobie sprawę z cierpienia…

Czy maja uczucia …

Czy mają serce

Czy maj duszę

Czy zyją?

Te pytanie i wiele wiele innych krążyło mi po głowie jak szalone stado pszczół. Co jakiś czas jedna żądliła mnie mocniej u udawało mi się uchwycić ją na chwilę w głowie lecz już na odpowiedz nie starczyło czasu gdyż na jej miejsce pojawiała się następna i następna. Czułam muszę z stąd uciec. Gdziekolwiek zaszyć się głęboko pod ziemią, zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Po raz pierwszy w życiu zachowywałam się jak tchórz. Wszystko to co myślałam, wszystko to co czułam zniknęło, rozpadło się niczym kurz opadający na wszystko na tym placu.
Wokół mnie jak okiem sięgnąć widziało się pozawalane ściany które jako jedyne pozostały po poprzednich konstrukcjach. Cały gruz zlał się w jedną wielką kupę kamieni i tylko gdzie nie gdzie można było dostrzec fundamenty które sugerowały gdzie znajdował się dany dom.
Cisza która docierała do moich uszu bolała. Dałabym wszystko bylebym usłyszała krzyki, zawodzenia czy czyjś płacz. Nie było nic. Nic nie pozostało z tych ludzi.
I ze mnie. Z mojego oka poleciała drobna łza. Starłam ją. To nie był dobry moment żeby się rozczulać. Zostałam zdradzona, wykorzystana i okłamana. Czułam wstręt do samej siebie. Zgasiłam w sobie płomień nienawiści wzięłam głęboki wdech i odwróciłam ie do mojego towarzysza.
- To jak chcesz pokonać tych sukinsynów? – wydusiłam z siebie
Chłopak uśmiechną się smutno. Skiną głową na czekający za nami helikopter.
- Zapraszam na pokład my lady. Lepiej późno nić wcale. – odwrócił się kierunku pojazdu
Poszłam za nim. Gotowa na to co ma nadejść. Za tych wszystkich ludzi, za błędy, za wolność.

Gotowa na wojnę.