poniedziałek, 8 maja 2017

01

01


    Zacznijmy od zabicia tego faceta. Do tej pory nie wiem czy ma to jakiś związek ze wszystkim co sie potem wydarzyło. Jednak mam wrażenie że właśnie tak było.

***

             Stoję przed potężnym biurowcem.  W Dokładnie ustalonym miejscu o dokładnie ustalonej porze. W końcu nie po to układałam plan i studiowałam mapy żeby wszystko schrzanić. Obserwuję otaczające mnie wysokie i śliniące budynki przez które czuje się w mieście jak w szklanej klatce. Nie ma ucieczki z tej szklanej krainy w koło tylko mieniące się od słońca ściany. Są one tak wysokie i jest ich tak wiele że ma się wrażenie i schylają się do nas z góry patrzą i krzyczą  na nas malutkie istotki nic nie warte na tym świecie. Wiec patrzę teraz sobie na tych malutkich ludzi; starszych i młodszych, mężczyzn i kobiety. Każdy z nich wchodzi do tych szklanych potworów pracuje w pracy której nienawidzi i niszczy wszystko to co  jest możliwe do zniszczenia. Oni ci wszyscy się dokądś spieszący, wszyscy z grobowymi minami i cieniami w koło oczu. Goniący za życiem które sprzedali. Obserwuję to wszystko i nie mogę się nadziwić nad tym ja te świat jest skonstruowany. Robisz cos czego nienawidzisz tylko po to by móc kupić sobie rzeczy które ci są niepotrzebne. Westchnęłam z rezygnacją. Życie to suka pomyślałam i wróciłam z powrotem do przerwanego zajęcia.
                Spojrzałam jeszcze raz na drzwi budynku. Stało w nich dwóch ochroniarzy. Typowi umięśnieni i łysi. Idealni w walce wręcz bądź strzelaniem do celu który się nie rusza jednak gdy przyjdzie co do czego okazuje się że postura ludzika michelin  wcale nie pomaga przy pościgu. Są po prostu cholernie wolni. Dla mnie nie ma problemu. Chociaż jakby sprała ich baba to może nawróciliby się czy coś.
                Nagle w słuchawce usłyszałam trzy piknięcia. Moje mięsnie się napięły, wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wyciszałam umysł koncentrują się na powoli rozpoczynającej się akcji. Dwa piknięcia. Ruszyłam się żwawym krokiem w stronę wejścia. Jedno piknięcie. Delikatnie odwróciłam głowę w stronę jezdni. Nagle przed budynek nadjechało, czarne eleganckie auto, jedno szybkie zerknięcie na tablice rejestracyjne i już wiedziałam ze to mój. Potwierdziło sie jak ze stron kierowcy wysiadł  Victor. Powoli podchodził by otworzyć drzwi pasażerowi. Nie patrzył na mnie a ja tez odwróciłam od niego wzrok.
               Chłopak otworzył drzwi i wysiadł z niego stary gruby facet. Twarz miał przyjazną  pełną zmarszczek a jego włosy oraz wąsy już dawno zdążyły zbieleć. Wyglądał niczym podciwy dziadek który ma na swojej farnie kacyki i kurki. Wziął z auta jeszcze swoją czarną skurzana teczkę i udał się w kierunku tego samego budynku do którego szłam ja.
                   Facet jak na swoje lata poruszał się całkiem sprawnie jednak nadal za wolno. Żeby być przed nim w odpowiedniej odległości musiałam  zwolnić. Spowolni to trochę zadanie ale nie za bardzo. W końcu weszłam przez obrotowe drzwi do środka, a parę sekund po mnie przeszedł przez nie mój cel.
                  Budynek w środku wyglądał tak jak sie mogłam spodziewać, pełen czystych powierzchni i luksusowych drogich dodatków. Nie miałam czasu ich podziwiać zresztą nie obchodziły mnie. Udałam się w stronę windy, nacisnęłam na guzik i czekałam. Wszystkie moje mięsnie napięły się gotowe do najszybszego i precyzyjnego ruchu. Mój umysł był skupiony na maksimum, obserwowałam każdy najmniejszy ruch w koło mnie i analizowałam każdą najmniejszą nawet najmniej istotna rzecz byle mi nie umknęło coś co mogłoby sprawić ze moją misje trafi szlag. Kiedy tak stałam i czekałam ktoś staną za mną. Uśmiechnęłam się pod nosem jednak obróciłam delikatnie głowę i spojrzałam w jego kierunku. Tak to był ten facet. Czekał ze mną na windę. Teraz tylko modliłam się w duchu by nikt inny nie wsiadł ze mną do tej windy.
         W końcu po krótkiej chwili oczekiwania usłyszeliśmy charakterystyczne pikniecie i drzwi przed nami rozsunęły się. W środku były lustra wiec odsunęłam się na bok udając że musze pilnie zadzwonić  i przepuściłam faceta pierwszego. On również był zajęty swoja komórką wiec nie zwrócił na mnie uwagi. Wsiadając zasłoniłam twarz. Przed wyruszeniem na misje zostałam poinformowana ze facet wie jak wyglądam. Większość osób mogłoby mnie rozpoznać mimo ze nie widziało nigdy mojej twarzy. Jestem tak dobra ze obrosłam już w legendę. Niejeden o mnie słyszał i niejeden się mię bał. Ci którzy mnie spotkali mogli by uznać nasze spotkanie za zabójcze gdyby tylko oczywiście mogli mówić.
          Facet nacisną przycisk na najwyższe piętro. Wcisnęłam dwa piętra niżej. Drzwi sie zatrzasnęły. Zostaliśmy sami.
W windzie było cicho mimo że grała w niej ta wykurzająca typowa dla takich miejsc jazzowa muzyka. Odliczałam powoli piętra. Byliśmy coraz bliżej. Wyciągałam po cichu broń schowana za moja marynarką. Spojrzałam na ilość pięter. Już czas.
Odwróciłam się i spojrzałam mężczyźnie w oczy. Gdy tylko on zrobił to samo automatycznie zbladł, jego źrenice skurczyły się w strachu odsuną się do tyłu. Jego usta zaczęły drgać jakby chciał mi cos powiedzieć. Nie pozwoliłam mu na to. Oddałam jeden strzał w jego głowie. W tym samym momencie drzwi za mna otworzyły się na moim piętrze. Odwróciłam się i popędziłam biegiem w stronę schodów przeciwpożarowych. Gdy już na nich byłam rzuciłam się pędem w dół przeskakując po paru schodkach na raz. Pięter było dużo ale jeśli chodzi o uciekanie to jest to umiejętność którą każdy powinien opanować do perfekcji. Kiedy byłam już przy samym dole w całym budynku rozbrzmiał alarm.
          Wyszłam ostrożnie na hol przez drzwi dla. Panowało tu lekkie zamieszanie ludzie bali się tego so się stało. Często w korporacjach dochodziło do ataków terrorystycznych więc nic dziwnego że ludzie panikowali obawiając się o swoje życie. Jedyny sposób by w takiej sytuacji zostać niezauważoną to samemu wyglądać na trochę spanikowana i skołowaną. Tak też właśnie zrobiłam. W jednej chwili podszedł do mnie ochroniarz chwycił mnie za ramie i delikatnie wyprowadził do wyjścia. Dałam mu się prowadzić aż pod sam samochód. Viktor otworzył mi drzwi z tyłu a sam usiadł za kierownicą. Kiedy wsiadałam czułam na sobie czyjś wzrok. Obejrzałam się w tamtą stronę. Parę metrów od nas stał mężczyzna i przyglądał się nam intensywnie. Przeszły mnie ciarki. Rozpoznał nas? Jednak zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopakom- odjechaliśmy.
                  Sekretem dobrego kamuflażu jest mieć dobrych ludzi w koło siebie. To morderstwo nigdy nie będzie rozwiązane. Zarząd biurowca nie będzie wiedział, personel też nie, nikt w tym budynku oraz poza nim nie będzie wiedzieć jednak każdy się będzie domyślać. Gdyby rozpoczęli śledztwo dużo osób straciłoby pracę a każdy zastanawiałby się jak to możliwe by człowiek Helheim pracował tam jako ochroniarz.

****

     Jechaliśmy tym samochodem już jakąś chwilę. Nie rozmawialiśmy. Każdy z  nas miał oczy szeroko otwarte by mieć pewność że nikt nas nie śledzi i możemy spokojnie pojechać do bazy. W końcu po godzinie porzuciliśmy ten samochód i przesiadaliśmy się do dużego wojskowego jeepa. Tym razem prowadził Sebastian a Viktor usiadł obok niego.
- Kurczę przez te misję coraz łatwiej jest mi się przyzwyczaić do tego ze mi usługujecie- odezwałam się i usiadłam z tyłu za Viktorem

- Jaśnie królewna chciałaby żebym był twoim szoferem za każdym razem?- obrócił siew moją stronę i uśmiechną się łobuzersko

- Wystarczy ze raz skopałabym ci porządnie dupe i biegłbyś żeby mi drzwi otworzyć

- Jeśli tak bardzo chcesz możemy to zrobić

-Mogę ci skopać dupe? To będzie dla mnie wielka przyjemność

- Hej gołąbeczki zanim skopiecie sobie dupy najpierw napiszcie raport okey?- Odezwał się Sebastian

- Okey. Wielka stopa ma racje. Napiszmy to teraz to w bazie będziemy mieć spokój. Viktor daj mi przekaźnik musze się skontaktować z centralą.

        Viktor podał mi wielkie metalowe pudełko z klawiatura i przymocowana słuchawka. Było to urządzenie do komunikacji. W miejsce naszej misji byliśmy dostarczani. Związywali nam oczy i jechaliśmy nie wiedząc gdzie jesteśmy. Jeśli misja się powidła dzwonimy do bazy zdajemy szybki raport określamy naszą sytuację a oni w zależności od położenia wpisują nam w GPS trasę z powrotem do bazy. Gdyby ktoś nas porwał i torturował zarząd jest pewny ze nikt nie zdradzi położenia bazy bo nikt tak na prawdę nie wie gdzie ona jest. Położyłam to obok siebie wpisałam specjalny kod i czekałam. Urządzenie zadzwoniło.

- Tu baza numer A 506 mówi Zaawansowany o numerze odznaki 456B67X. Odbiór

- Tu Mistrz. Odbiór- w słuchawce zaległa cisza wiedziałam wiec że rozmawiam z nowym zaawansowanym który jest w szoku z kim rozmawia

- Witaj Mistrzu…- jego głosy był niepewny i lekko się jąkał- czy możesz podać status swojej misji. Odbiór

- Misja miała kryptonim „Padre”  została zakończona sukcesem, jest ze mną Zaawansowany 65A i Zaawansowany 102A. Wszyscy są cali nikt nie jest ranny. Jesteśmy na otwartym terenie. Po dokładnych oględzinach doszliśmy do wniosku ze nikt nas nie śledzi. Nikt nas również nie zatrzymywał ani nie rozpoznał- mimo ze nie byłam pewna co do tego ostatniego głos mi się nie załamał.- Prosimy o dostęp do danych GPS. Odbiór  

- Dostęp zostaje wam udzielony. Bez odbioru

W tej właśnie chwili Urządzenie GPS zaświeciło się i wydało charakterystyczny dźwięk. Sebastian uśmiechną się. Odpalił samochód i ruszyliśmy.




1 komentarz:

  1. No no no.... Nie mam bladego pojecia o co chodzi ale podoba mi sie to. Czekam na więcej i mam nadzieje ze to więcej przyjdzie szybko ^^
    Lofciam Karen

    Ps. Mowilam ze przeczytam jak nie zapomne? Mowilam! Noo to sie juz nie czepiaj xd

    OdpowiedzUsuń